niedziela, 12 października 2014

"Nasze szczęśliwe czasy"-Gong Ji Young

Kolejny czwartek
Zostałam poproszona o to, by w trzech słowach zachęcić, czy też przekonać pewną osobę do przeczytania tej książki. Jedyna odpowiedź jaka w tamtym momencie cisnęła  mi się  na usta to słowa NIE DAM RADY.  Nie wynika to z tego, że ta książka jest beznadziejna, absolutnie nie. Po prostu ta historia poruszyła mnie tak bardzo, że wyrażając to tylko w tych zaledwie kilku słowach, byłoby to zbrodnią.
Nasze szczęśliwe czasy” autorstwa Gong Ji –Young to powieść dosyć niezwykła, na pewno inna niż do tej pory miałam okazję czytać. Nie wiem czy jest to spowodowane tym, iż jest to lektura azjatyckiej pisarki z trochę inną wrażliwością niż można spotkać na półkach księgarni oraz bibliotek, czy też może jest ku temu inny powód. Naprawdę nie mam pojęcia.  Miałam zamiar przeczytać kilka stron, pochłonęłam ją w całości w ciągu kilku godzin.
            „Nasze szczęśliwe czasy” to powieść o wielu aspektach życia: samotności, miłości, wybaczeniu, nadziei,  smutku, bólu, cierpieniu,  mogłabym tak wymieniać  bez końca. Jednak porusza także niewątpliwie kontrowersyjny temat kary śmierci.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że historia jest o dwójce kompletnie różnych od siebie osób. Ona Yu-jeong piękna, młoda, bogata kobieta, która wiele w swoim życiu wycierpiała o czym nie wszyscy wiedzą. Próbuje chronić się przed światem swoją postawą, która dla wielu osób jest nie do przyjęcia.  Jedyną przychylną jej osobą jest  ciotka, zakonnica imieniem Monika. Natomiast po drugiej stronie barykady mamy jego,  Yun-Su, młodego mężczyznę skazanego na karę śmierci.  Nawet historia tych dwojga w książce jej od siebie poróżniona.  Każdy z tej dwójki pisze o sobie,  chociaż nie wiem czy to sformułowanie odda właściwe pojęcie tych słów. Bowiem o życiu Yun-su dowiadujemy się z niebieskich kartek, natomiast sposób opowiadania Yu-jeong  nie jest niczym szczególnym wyróżniony.
W wyniku pewnych okoliczności Yu-jeong trafia pod skrzydła swojej ciotki, która od wielu lat w każdy czwartek odwiedza więźniów i przez miesiąc zobowiązała swoją bratanicę do towarzyszenia jej podczas tych wizyt. Podczas jednej z tej wizyt, poznaje ona Yun-Su . Żadne z nich nie jest zadowolone z tego spotkania. Jednak to co pozornie ich od siebie dzieli tak naprawdę będzie czymś co ich zbliży, chociaż nie tak jak można sobie to wyobrazić.
Każdy rozdział książki jest poprzedzony cytatem, który niesamowicie oddaje, moment przejścia z jednej części  powieści do kolejnej.  Moją ulubioną sentencją  tej powieści, która zapadła mi w pamięci jest  fragment z psychologii kryminalnej : "Jeżeli traktujesz kogoś jak potwora, na pewno się nim stanie."
Książka jest naprawdę niezwykła, pozornie historia nie porusza wielu kwestii. Tylko czy, aby jest tak naprawdę? Musze przyznać, że z dotąd przeczytanych książek, żadna nie wzbudziła we mnie tylu emocji, do tego tak skrajnych. Uprzedzam ta powieść nie jest lekką lekturą. Gong Ji –Young zmusza nas do refleksji nad sobą samym, swoim życiem, szczególnie na momentach, w którym jesteśmy strasznym egoistami.
Na pewno jest to lektura, po którą warto sięgnąć (jeśli ma się trochę czasu, bo wciąga od pierwszej strony i nie da się jej przerwać, wiem to z własnego doświadczenia). Gwarantuję, że emocji wam w niej nie zabraknie, a także momentów refleksyjnych. Przyznaję się, że ja ostatnie trzydzieści stron ledwo co przeczytałam, gdyż łzy płynące z moich oczu, rozmywały wszystkie słowa. Ja tej książki, długo nie zapomnę  i nie wiem, czy będę to kiedykolwiek w stanie uczynić.

Gong Ji Young , "Nasze szczęśliwe czasy", wyd. Kwiaty Orientu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz